Światło jest zielone

Co takiego ważnego ma artysta do przekazania, że tworzy?

Nie wiem?! - spytaj artystę. Może cierpi jak pies i tworzenie mu trochę pomaga? To odwieczny problem artystów. Ja co najwyżej jestem muzykantem, a muzykanci grają, bo lubią, bo jest chwila wolnego, bo nie ma akurat nic innego ciekawego do zrobienia. Bez przymusu, bez ciśnienia.

Zara, zara… Przeca to ty jesteś artysta. Ja biedny żuczek do pięt ci nie dorastam, więc zwracam się z należytym szacunkiem. Nagraliście kilka demówek, świetnie was przyjmują na koncertach - muzykanci to grają na wiejskich weselach. Masz takie doświadczenia?

Jeśli tak, to ze mnie jest bardziej artycha niż artysta. Jak w podstawówce wychowawczyni wpisywała mi uwagę do dzienniczka lub wzywała rodziców, to mówiła, że niezły ze mnie artysta. Skłaniam się ku temu, aby nie nadużywać słów, których znaczenie może nieść nieodwracalne skutki przede wszystkim w głowie samego artysty. Znam wielu takich, którzy wierzą, że są artystami i nie są fajni. O! A taki muzykant? Gra, bo jest zabawa. I tyle. A to, że wiejska? No cóż?! Kapela ze Wsi Warszawa jest całkiem niezła!

Moim skromnym zdaniem o artyzmie świadczy to, że ktoś podejmuje się procesu tworzenia, a nie brzdąkania na sześciu strunach. Boisz się odpowiedzialności wynikającej z faktu wzięcia na siebie odium artysty?

A co takiego wielkiego stworzyłem, że tak usilnie się przy tym upierasz? Termin "artysta" jest dziś poważnie zdewaluowany. Może znaczyć wiele i nic. Jakie to ma tak naprawdę znaczenie, kiedy muzyka staje się dziś produktem, a zespół Tokio Hotel obecny jest nawet w lodówce. Jeśli za wyznacznik wziąć ekstraklasę - Pink Floyd, The Beatels, Led Zeppelin etc., to my jesteśmy w głębokiej klasie okręgowej - obojętnie, co byś mówił. Nie mam zamiaru bawić się w pychę pod pozorem skromności! Po prostu patrz na fakty i na historię. "Another Brick In The Wall" jest legendarnym faktem, a "Wagary" nie i jeszcze długo, długo nie będą.

A to widzisz - błąd, bo dla mnie takie "Another Brick In The Wall" dziełem wiekopomnym nie jest, nie było i nie będzie. "Bad" Michaela Jacksona również. Nawet (o zgrozo) miliony sprzedanych przez Madonnę płyt nie robią na mnie wrażenia. Bo o gustach się nie dyskutuje. Ja rozumiem twój upór przeciwko zaszufladkowaniu, ale zawsze wyraźnie rozdzielałem tych, co stoją pod sceną (publika), od tych, co szarpią struny (artyści). I z reguły komunikat przejawia się w kierunku ze sceny ku publice, a nie na odwrót, ale zostawmy już to. Powiedz lepiej, jaki był bezpośredni impuls do nagrania tej płyty?

Okazało się, że demówki, które nagraliśmy dotychczas, nie były tak do końca psu na budę. Brzmią tak, jak wtedy brzmieliśmy i to się ludziom nawet spodobało. Po ich nagraniu mieliśmy okazję zagrać koncerty w wielu miejscach, nawet kilka dużych festiwali, jak Przystanek Woodstock, SLOT czy S.O.S. Na OstrRockReggae Festival 2002 wygraliśmy 20 godzin w studio Radia Olsztyn. I zamiast nagrać singla postanowiliśmy powoli składać całą płytę. Te dwa dni wykorzystaliśmy na nagranie bębnów. Potem pojechaliśmy z tym materiałem do Roberta Friedricha i tam nagraliśmy pozostałe ścieżki: bas, wokale, gitary, moog, dzwonki, itd. Bywał tam Karol Nowacki z Arki Noego i Maleo RR - poprosiliśmy go, by dograł kilka klawiszy rodem z Węgier i meczów NHL - nie odmówił. Na końcu w "Selani Studio" w Olsztynie nagraliśmy jeszcze duble gitar. Miksowaniem zajęli się Przemek Nagadowski i Marek Heimburger - ci sami, z którymi pracowaliśmy dotychczas. Robert Friedrich, jeśli znalazł czas, monitorował naszą pracę. Wypiliśmy setki kubków kawy Inki z mlekiem. I skończyliśmy.

Dlaczego na pierwszym oficjalnym wydawnictwie brakuje utworów z wcześniejszego okresu działania zespołu?

Ponieważ wczesny okres działania naszego zespołu już dawno się skończył! (śmiech) Nagraliśmy w studio 14 melodii, a na płycie znalazło się 10. Wśród tych, które "odpadły", były też "Wagary" nagrane ponownie. Mieliśmy jednak wrażenie, że nie "grały" z resztą. Postanowiliśmy pokazać płytę jako rzecz spójną. Muzycznie, tekstowo, graficznie. Nie twierdzę, że utwory starsze są gorsze czy szczeniackie, ale mam wrażenie, że są inne i nie kleiły się z "T".

Twitter